niedziela, 11 grudnia 2011

Anioł-Tilda part 2

Moja młodsza siostra zmęczyła mnie wczoraj,żebym uszyła jej tego oto anioła...a ściślej mówiąc spodobał się jej ten pierwszy-w niebieskiej koszuli,ale przekonałam ją,że uszyję jej podobnego, tyle że w innych kolorach. Młoda była tak zdesperowana, że aż sama chciała się zabrać za szycie...Piszę 'zdesperowana', ponieważ, żeby moja siostra chciała się zabrać za jakiekolwiek rękodzieło to musi być już na prawdę akt desperacji. Mówiąc zupełnie szczerze, młoda ma do tego dwie lewe ręce (sama się do tego przyznaje). I to wcale nie jest związane z tym, że nie miała takich możliwości spróbowania swoich sił w tym temacie. Nie będę Wam tutaj pisać ile razy przekonywałam ją do tego że i ona coś twórczego może zdziałać...Okazało się jednak po wielu próbach,że  może owszem-geny mamy te same,ale zdecydowanie w różnych wariantach. Ja twórcza byłam zawsze, młoda twórcze działanie omijała szerokim łukiem...Ale za to Ona umie coś czego ja nie potrafię i do tego to ja zdecydowanie mam dwie lewe ręce-gotowanie...Mówię Wam jak młoda coś upichci to niebo w gębie a ja to lepiej żebym garów i kuchni nie puściła z dymem :) Gotuje bo muszę, bo mąż i dzieci muszą coś jeść, ale nie znoszę i nie umiem gotować...bo nawet gdybym bardzo chciała i nie wiem jak się do tego przykładała to i tak...wychodzi jak zawsze...Zresztą...dla mnie-analityka-hasło w przepisie 'przyprawić do smaku' jest najgorszym zdaniem jakie istnieje :D
Anioła uszyłam więc sama,ale młoda go wypychała,więc jakiś pierwiastek twórczy w powstanie anioła od siebie dodała;) 
Dobra to tyle, bo Was zanudzam, zapraszam do oglądania fotek i komentowania ;)



wtorek, 6 grudnia 2011

Coś zupełnie nowego:)

Moja życiowa przygoda związana z rękodziełem zaczęła się właściwie od szycia. Miałam 6-7 lat gdy moja prababcia zdradziła mi kilka tajników szycia :) Pamiętam jak uczyła mnie nawlekać igłę-dla mnie-małej dziewczynki było to olbrzymie wyzwanie, zwłaszcza,że prababcia nosiła wtedy juz okulary-denka od szklanek :) Ale to właśnie dzięki niej do dzisiaj nie mam problemu z tą prozaiczną czynnością. Natchnieniem do szycia stały się oczywiście lalki-moje ukochane wtedy Barbie.Co chwilę 'podprowadzałam' mamie co ładniejsze skrawki materiału, żeby tylko móc uszyć nowa kreację mojej lalce...Potem nadszedł czas szycia bardziej zaawansowanego-czyli na maszynie. Tutaj wielką zasługę z kolei ma moja mama, która cierpliwie pomagała mi radzić sobie z ponad 100-letnią Singer-ką, z doczepionym silniczkiem. Do dzisiaj jeszcze zdarza  jej się szyć na tej maszynie ;) Potem, gdy lalki oddałam młodszej siostrze, szycie poszło trochę w niepamięć-chyba że istniała ku temu potrzeba-zakochałam się wtedy w szydełkowaniu a potem kolejno nadchodziły zauroczenia innymi rękodzielniczymi technikami :) W zeszłym roku wręcz 'zmolestowałam' męża, żeby kupił mi maszynę do szycia. Pozostałam wierna Singer-ce, tyle że nowszej ze sporą ilością ozdobnych ściegów. Maszyna jest dla mnie idealna, ale do tej pory zdążyłam na niej głównie podwinąć jakieś spodnie, zaszyć kilka dziur oraz uszyć firanki. Na artystyczne szycie brak było natchnienia...Az do ostatniego piątku,kiedy to w Empik-u dorwałam książkę "Dekoracje na Boże Narodzenie". Różne książki o rękodziele przeszły przez moje ręce,ale ta chyba jest najbardziej trafiona-opis co i jak i po co przeszyć i jak ma wyglądać-moim zdaniem dla kogoś kto pierwszy raz zabiera się za tego typu szycie jest na prawdę godny polecenia :) Zwłaszcza,że z tyłu ksiażka zawiera dokładne wykroje:) I tak oto powstał właśnie mój pierwszy Anioł-"Tilda". Jest trochę zaspany i-jak widzicie na zdjęciach-również lekko zawstydzony,że został przyłapany podczas sesji zdjęciowej na ziewaniu :) Ten Anioł idealnie obrazuje mój wygląd w pracy w następnym dniu po twórczym dłuuugim wieczorze:) Moje córki go pokochały-mam nadzieję,że i Wam się spodoba i po cichu liczę,że starczy mi czasu na uszycie jeszcze kilku tych wdzięcznych śpiochów ;)


poniedziałek, 5 grudnia 2011

Victorian elegance & Beautiful stranger

Przedstawiam Wam dwie Maski-wisiorki w sutaszu. Obie wykonane dla tej samej osoby-Pani Halinki z pracy mojego męża :) Pierwsza maska wykonana na zamówienie, na prezent a druga wykonana dla samej Pani Halinki :) Wiem, że się podobały, z czego niezmiernie się cieszę :)
Zapraszam do oglądania fotek :)







wtorek, 29 listopada 2011

Aniołek z makaronu & sutasz

Witam Was :)
W końcu mogę napisać w miarę aktualnego posta a nie tylko o nadrabianiu zaległości :)
Jako pierwszy chcę Wam zaprezentować komplet sutaszowej biżuterii-kolczyki,które powstały jakiś czas temu i naszyjnik...Wszystko w tonacji biało-perłowo-srebrnej, z powodzeniem mogłoby funkcjonować jako ślubna biżuteria z sutaszu :) Poniżej jeszcze fotka naszyjnika na szyi manekina-ponieważ dopiero wtedy naszyjnik układa się i prezentuje tak, jak powinien :)



 A tutaj przedstawiam kolczyki-maski weneckie w sutaszu...maski maleńkie-najmniejsze jakie do tej pory zrobiłam...stylem i kolorem kojarzą mi się z orientem, stąd otrzymały nazwę 'Oriental' :) Wykonany zostały na specjalne zamówienie ;) Mam cichą nadzieję, że mimo nierówności spodobają się ;)



 A oto najnowsza i najbardziej aktualna wersja aniołka z makaronu. Zamarzyło mi się wprowadzić jeszcze kilka dodatkowych zmian do poprzedniej wersji i tak powstał oto taki ok. 10 centymetrowy aniołek. I rzecz jasna wykonany w 100% z makaronu, według mojego pomysłu :) Już wiem,że powstanie ich więcej, bo zaplanowałam także inne 'makaronowe przedsięwzięcie', które -mam nadzieję-już niebawem będę mogła Wam zaprezentować :)


środa, 16 listopada 2011

Nadrabianie zaległości (part 2)

Dzisiaj przedstawiam Wam kolejne moje 'zaległe' prace :) I nadal króluje i mnie biżuteria z sutaszu...oj chyba nie szybko się z niej wyleczę :)

Komplet biżuterii "Violet glamor"






Komplet biżuterii "Stylish wealth"




Komplet biżuterii " Victorian secret' wykonany na zamówienie.





Póki co tyle, ale powstają kolejne prace i mam nadzieje,że niebawem je Wam pokażę ;)

niedziela, 30 października 2011

Nadrabianie zaległości (part 1)

Głównie z powodu braku czasu ostatnio moje najnowsze dzieła publikowałam na moim drugim blogu-Zamaskowana, teraz w końcu jednak znalazłam chwilę, by nadrobić zaległości publikacyjne tutaj :) I oto przedstawiam kolejno komplety biżuterii w sutaszu:
"Impulse"



 "Fuksja"


środa, 3 sierpnia 2011

Soutache, czy sutasz-jak kto woli :)

Po dłuższej przerwie w końcu i tutaj coś zamieszczę:) Ostatnio w mojej twórczości królowały maski,ale teraz...króluje sutasz:) Jak to się stało? Ano naoglądałam się Waszych blogowych poczynań z sutaszem i cos mi się nagle uwidziało, żeby znowu tego spróbować...bo juz kiedyś próbowałam,ale wtedy...eh wywaliłabym te wszystkie sznurki, bo plątało mi się to niemiłosiernie...I tak oto zaczęła się moja przygoda z tymi sznureczkami od ciemnego kompletu biżuterii-trochę nierównego,ale za to bardzo go lubię:) A potem zachciało mi się turkusu i tak oto powstał poniższy komplecik...Specjalnie dla sutaszowej biżuterii przebiłam (wcale nie było łatwo!) Oliwii uszy,żeby mogła juz w pełni prezentować całość...